wtorek, 14 września 2010

burek

Nie - nie pies, a fast food. Fast food specyficzny - smaczny, soczysty, skromny i niewyględny. Swój pierwszy burek zjadłam nocą w Sarajewie. Zmęczeni po całodziennej podróży spacerowaliśmy po starym mieście. Wokół mrowie ludzi i muezin nawołujący wiernych na modlitwę. W siatce zakupione na straganie figi, a w ręce kupiony w specjalnym sklepie: Burekdżinicy - burek - ciepły zawijas z ciasta francuskiego nadziewany albo mięsem albo przyprawionym na ostro białym serem. Żałuję, że nie kupiłam więcej, że nie przywiozłam do domu. Tęsknię za tym smakiem. Jak to się dzieje, że przy naszym zamiłowaniu do fast foodów i kebabie na każdym rogu, nikt nie wpadł jeszcze na pomysł, żeby w Polsce otworzyć Burekdżinicę?

4 komentarze:

  1. Burek - jadłam i potwierdzam :)Przy całej mojej niechęci do fast-foodów burkowi nie mogłam się oprzeć. Tęsknie za tym smakiem....

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham burka! tęsknie:( a raz jadlam takiego domowej roboty jak byłam w serbii! tez pycha

    OdpowiedzUsuń
  3. jej! domowej roboty! zrobiłabym... ale boję się świętokradztwa :)

    OdpowiedzUsuń