sobota, 8 stycznia 2011

ruskie

Babcia niezawodnie wspomaga kiedy gotować się nie chce albo czekamy na przelew :) Babcine ruskie pierogi mogłyby przyprawić o zawał dietetyka. Tłusty twaróg, ziemniaki i skwarki ze słoninki i boczku. Jako, że obiecałam sobie dietę - babcinych ruskich zjadłam tylko sześć :))) dietować będziemy się od poniedziałku. :)


oczywiście nie z wody tylko podsmażone! radość!

piątek, 7 stycznia 2011

rosół

Czy jest coś lepszego niż domowy rosół? To oczywiście pytanie retoryczne! Wiadomo, że nie ma i już. Rosół to absolutna kuchenna podstawa i tanie źródło obiadu na kilka dni. A jego właściwości lecznicze znane są są od dawna. Jak wieść gminna niesie, rosół dla Napoleona gotowano z całego wołu. Płyn redukowano tak długo aż została niewielka filiżanka - "naparstek". Możemy sobie tylko wyobrażać jak esencjonalny był to płyn - nikogo z nas dziś już raczej nie będzie stać na taką kulinarną rozpustę.

Oddawaj mój rosół!!!!
Ja rosół gotuję według zaleceń mojej babci: z kilograma mięsa wołowego - pręgi i szpondra (i oczywiście włoszczyzny). Ważna wskazówka - żeby pozbyć się nieapetycznych szumowin należy mięso zalać zimną wodą i zagotować, po czym wodę wylać, mięso opłukać, a garnek umyć. Tak obgotowane mięso jeszcze raz zalewamy wodą i przystępujemy do właściwego gotowania. Szumowin już nie będzie.

 
Są różne szkoły podawania. Z makaronem, z ryżem (sic!), z lanymi kluseczkami, z kaszą krakowską ciętą w kostkę. Ja preferuję czysty bulion uzupełniony warzywami i mięsem z gotowania. Tworzy to na talerzu ładną geometryczną kompozycję. Polski rosół w japońskim stylu :)

czwartek, 6 stycznia 2011

sylwestrowo raz jeszcze

Pomna własnych przestróg dotyczących imprezowych przekąsek, a sylwestra w szczególności w tym roku zorganizowałam coś banalnie prostego i estetycznie spektakularnego - słone babeczki z:

1. nadzieniem z żółtego sera i porów z szynką
2. z bryndzą, czerwoną cebulą i kabanosem
3. ze szpinakiem i łososiem
4. z pastą z suszonych pomidorów i oliwkami
5. oraz z pastą z tuńczyka i ogórkiem

Duże opakowanie słonych spodów do babeczek można kupić w Makro. Nadzienie to inwencja własna gospodyni. Najprościej do zwykłego serka śmietankowego - np: Bieluch dodać pokrojone/zmiksowane składniki i farsz gotowy. Warto zadbać o odpowiednie ozdobienie babeczek. Powinny przypominać kompozycyjnie podobne - słodkie babeczki, być zróżnicowane kolorystycznie i smakowo. Gwarantuję, że każdy chętnie po nie sięgnie. :)

Swoje babeczki transportowałam do znajomej, dlatego zapakowałam je w kartonowe pudełka. Obwiązane kolorowymi wstążkami wyglądały jak pyszne kulinarne prezenty!

tuńczykowe

szynkowo - porowe

i reszta... :)

środa, 5 stycznia 2011

rozdwojenie

Nasze kulinarne życie - a mówiąc "nasze" mam na myśli życie przeciętnego mieszkańca większego europejskiego miasta - dzieli się na dwa światy. Świat pośpiechu kontra świat relaksu, nijakości kontra odświętności, zaspokojenia kontra upojenia, czyli krótko mówiąc tydzień kontra weekend. Najbardziej owo rozdwojenie jaźni widać, gdy spojrzymy na nasze śniadania. W tygodniu wygląda ono zazwyczaj tak:


względnie tak:



i to raczej i tym bogatszym okresie miesiąca, tuż po przelewie, kiedy stać nas na smakołyki i kawę sprzedawane po wygórowanej cenie w miejskich kawiarniach. W opcji biedniejszej łykamy zwykłą rozpuszczalną z pączkiem za 1zł pracując ciężko na przyszły zawał :) Tyle jeśli chodzi o maksymę "śniadanie to najważniejszy posiłek dnia" :)

Natomiast weekend! Fakt można być zmęczonym, można być "wczorajszym", ale o wreszcie jest czas żeby sobie dogodzić! Tak więc weekendowe śniadanie znacznie różni się od tygodniowego i staram się wierzyć, że dla większości nie znaczy to dojadania wczorajszej pizzy ale raczej coś takiego:



Smacznego! :)