wtorek, 28 grudnia 2010

przekąski - zakąski

Jeśli, tak jak ja, idziecie w tym roku na składkowego sylwestra lub organizujecie go w domu, pewnie mamy podobne dylematy dotyczące przygotowania menu. Koreczki - wiadomo, warzywa + chipsy + sosik do maczania - wiadomo! Ale co jeszcze? Nie jestem zwolenniczką sałatek. Dobra impreza koktailowa powinna obejść się bez talerzy. Robimy same przekąski oraz jeden lub dwa posiłki na ciepło. Eliminujemy w ten sposób zbędny bałagan oraz dyskomfort spowodowany "pilnowaniem" swojego talerza - kto z nas nie zachodzi na takich imprezach w głowę: "który talerz był mój?" albo "czy są jeszcze jakieś czyste widelce?". Kończy się bałaganem i stertą brudnych papierowych/plastikowych/szklanych naczyń walających się po domu. Powiedzcie to ze mną: NIGDY WIĘCEJ! :)

Korzystając z okazji, że koniec roku to czas na podsumowania, postanowiłam zrobić swój prywatny ranking imprezowych przekąsek, jakich miałam przyjemność spróbować w odchodzącym już 2010. Oto przykłady dobrych jedzeniowo-imprezowych pomysłów i zasady jakie im przyświecają.



1. Wykałaczka to twój najlepszy przyjaciel! :)))) Koreczki sprawdzają się zawsze - i te z szynką i marynowanym grzybkiem i te z serem i winogronem. To na pewno "zejdzie". Ale na koreczkach nie poprzestawaj. Nadziewaj wszystko! Kulki sera mozarella, śledziki, ruloniki z szynką (w środku szparagi z zalewy - pycha!!!), marynowane pieczarki - jak na obrazku powyżej. Dzięki temu eliminujesz talerze i widelce a goście nie pobrudzą sobie rąk, które potem mogliby wytrzeć w twoje meble. Warto pamiętać, by udostępnić gościom miseczki bądź talerzyki do których można odkładać wykałaczki. W przeciwnym razie, te puste, szybko zaczną być kłopotliwe.



2. Z sosem wszystko wchodzi lepiej i wydaje się wykwintne. Tylko na miłość boską nie kupuj gotowych jak gospodarz powyższej imprezy! Nie ma nic łatwiejszego niż zrobienie własnego sosu, a te kupne zwykle są wyjątkowo paskudne. Podstawą sosu do chipsów/warzyw powinna być śmietana lub jogurt. Nie rób sosów na majonezie! Będą mdłe i ciężkie. Jeśli po świętach, ciągle chcesz żeby wszystko było skąpane w majonezie jak sałatka tradycyjna to idź na odwyk! Śmietana 18-tka (np: Piątnica) lub jogurt grecki są wystarczająco gęste. Zazwyczaj wystarczają trzy sosy. Zróżnicuj je smakowo. Do pierwszego wrzuć czosnek (granulowany lub wyciśnięty świeży) oraz drobno pokrojoną dymkę ze szczypiorkiem (to ulubiony sos moich znajomych - zawsze robi furorę!). Drugi to sos ostry. W wersji łagodniejszej to zmiksowana ze śmietaną ostra czerwona papryczka (lub jej kawałek). Dodaj do tego do smaku trochę słodkiej papryki w proszku. W wersji super ostrej i bez śmietany: krojona marynowana ostra zielona papryczka zmieszana z pokrojonymi w kostkę pomidorami i zalana odrobiną oliwy. Sos trzeci - serowy też ma dwie wersje - a la Pesto - to śmietana zmiksowana z bazylią, parmezanem i odrobiną czosnku. Druga wersja to rozpuszczony w śmietanie ser pleśniowy (camembert lub lazur; dla przełamania smaku, możesz też dorzucić drobno pokrojonego i podduszonego pora) - ten sos można podawać na ciepło lub zimno.



3. Alkohol lubi mięso i tłuszcz. Wbrew obiegowej opinii, że to rybka lubi pływać, zaproszeni przez ciebie "prawdziwi faceci" szybko upomną się o coś konkretniejszego i mięsnego, szczególnie jeśli piją mocny alkohol. Dobrym pomysłem są tu więc wszelakie kabanosy, kiełbasa pokrojona w kawałeczki, szynki albo jak na zdjęciu powyższym - może nie specjalnie wizyjne, ale przepyszne - kawałki kurczaka w cieście. Podane z sosem, znikają ze stołu jako pierwsze i świetnie sycą większy głód. Jeśli wiesz, że alkoholu będzie sporo nie zaszkodzi "zabezpieczyć" żołądki pijących także chlebkiem ze smalcem.



4. Coś ciepłego na większy głód. Tarty - mimo, że smaczne nie polecam. Sporo roboty, mało porcji. Skoro pizzy każdy je przynajmniej 2-3 kawałki jak ma zadowolić się jednym kawałeczkiem tarty? Znacznie lepiej mieć na podorędziu żurek z wkrojonymi wcześniej kawałkami białej kiełbasy i jajek - jak goście zaczną domagać się czegoś konkretniejszego - dostaną treściwy żurek i po sprawie.

To by było na tyle! Do roboty, do boju, do nowego roku!

Wigilia

Nie chcę poruszać nuty tradycyjnej ani się przechwalać. W tym roku mimo dobrych chęci nie udało mi się przygotować niczego pysznego na Wigilię. Nie będę was też zanudzać opowieściami o 12 tradycyjnych potrawach ani o tym jak dobrze zakisić kapustę, żeby z niej potem zrobić świetne danie (choć nasza kapusta z grzybami była właśnie w całości "domowa")

Chciałam raczej podzielić się "nowymi" smakami jakie zagościły na naszym skromnym stole. To będzie taka Wigilijna impresja.

 
rybny pasztet mojej mamy

szpinakowe rolady z łososiem wujka Kazia

 
przepyszna wędzona ryba - skromny i czysty smak

 

urodziny :)

W ostatnim czasie miałam okazję oglądać dwa odmienne podejścia do celebrowania urodzin. Chociaż tradycja własnoręcznego pieczenia tortów już zamiera - a szkoda!, na dwóch kolejnych imprezach urodzinowych w których uczestniczyłam znaleźli się śmiałkowie gotowi podjąć to wyzwanie.
Koleżanki mojej babci - na jej 75-te urodziny - upiekły jej smakowite ciasto z posypką z wiórków kokosowych i dużym zielonym napisem "100 lat".


Ciasto bardzo pyszne, zastanawiają tylko życzenia, czy aby są adekwatne do wieku? Może po przekroczeniu 70-tki powinno się już pisać 200 lat?

Drugi tort to prezent dla miłośnika muzyki z winyli. Upiekła go nasza koleżanka Ola, ale wszyscy chętnie "przyłączyli" się do niespodzianki - organizując "zimne ognie", współuczestnicząc we wręczaniu i odśpiewując głośnie sto lat. Tutaj obeszło się bez napisu. Ważny był za to kształt. Jak zapewne wszyscy widzą - tort wyglądał jak płyta winylowa!

 

Solenizant był wzruszony. Żartobliwie "poskreczował" po czym, już zupełnie poważnie, tort spałaszował. :)

to nie było nic pysznego...

jakiś czas temu pisałam o przepysznym kurczaku w boczku ze stołecznej restauracji Bordo. Zachęcona tym przepysznym daniem postanowiłam umówić się tam z przyjaciółką na obiad i skosztować czegoś jeszcze. Tym razem niestety srogo się zawiodłam. Powiem więcej - czegoś tak paskudnego nie jadłam od bardzo dawna!!! Kurczak w winie z pesto z rukoli i puree z dyni. Przyznacie sami, że brzmi świetnie. Pomna mojej własnej i - nieskromnie powiem - bardzo udanej wersji kurczaka w winie (patrz niżej) postanowiłam spróbować lokalnej. Skusiło mnie również puree z dyni - wreszcie coś poza nudnymi ziemniakami, ciekawa byłam też jak połączą się smaki dyni, wina i pesto.

Zaproponowane mi danie, owszem, prezentowało się nieźle:


Ale smak, o chryste!, coś skandalicznego. Puree z dyni zdecydowanie nie było puree i zdaje się nawet koło dyni nie leżało! Były to zwykłe zwykłe tłuczone ziemniaki tyle, że uformowane w owal dla efektu i zabarwione na pomarańczowo. Na tym niestety nie koniec! Kurczak w winie to raczej kurczak w kwasie! Nie wiem jakim cudem kucharzowi udało się aż tak skwasić sos, ale zasłużył tym na miejsce w finale Mam Talent.  Zapewne tajemnica leży w marynowanych plasterkach czosnku, których w sosie znalazło się dobre pół słoiczka - jak zgaduję razem z kwaśną octową zalewą! A wino, które miało stanowić podstawę sosu musiał chyba wcześniej wypić kucharz - skoro doprowadził do czegoś takiego. Jednym słowem - KOSZMAR!!!

poniedziałek, 20 grudnia 2010

kurczak w winie z zimowymi warzywami

w weekend wpadły do mnie koleżanki, piłyśmy wino i grałyśmy w gry planszowe. Fajny wieczór, dużo śmiechu i wielki relaks po stresującym tygodniu. Nie wypiłyśmy wszystkiego. Zostało pół butelki wina czerwonego. Co z nim zrobić? Wylać? A może użyć do gotowania? Potrawy gotowane z czerwonym winem mają specyficzny, wykwintny słodko-wytrawny smak. Nie czuć w nich alkoholu, ten ulatnia się podczas gotowania pozostawiając tylko charakterystyczny owocowy aromat. Mimo, że to potrawa "wykwintna" jest banalnie prosta do przygotowania. Warzywa - brukselkę, marchewki, pietruszki i cebulę wrzucamy w całości do garnka.


 Dodajemy udka kurczaka. Chwilę podsmażamy po czym zalewamy winem i bulionem. Gotujemy aż warzywa będą miękkie a kurczak dobrze zaróżowiony od wina. Z wygotowanego wina i bulionu tworzy się pyszny sos, którym polewamy ugotowane warzywa i mięso. Podajemy na kaszy. Pycha!