środa, 15 września 2010

gulasz lenia :)

Dzisiaj praca w domu - pisanie. Pewnie nikogo to nie zdziwi, ale przyjazny sąsiad wierci i stuka już od rana, a konkretnie od chwili, gdy usiadłam przy komputerze. Aż się ciśnie na usta cytat z "Dnia Świra". Skoro i tak skupić się nie można postanowiłam pogotować. Miało być lekko i neutralnie dla sfatygowanego po niedzielnym maratonie u babci (gołąbki, pierogi z kapustą, ciasta) żołądka. Miało... ale przypomniałam sobie, że z Budapesztu przywiozłam gulaszowy niezbędnik zawierający: ostrą paprykę w przepięknym woreczku, małą buteleczkę paprykowej wódki no i Gulyaskrem - czarodziejską tubkę z paprykową pastą. Po wołowinę nie chciało mi się iść - zimno, pada, no i pan tak przepięknie wierci. Improwizowałam. Miałam kurczaka, paprykę selera naciowego i marchewkę.Wszystko wylądowało w garnku razem z Gulyaskremem i ostrą papryką. A ugotowane na ryżu. Ostrrre! Dobre! Teraz może nawet coś popracuję... :)


nie baw się jedzeniem!!!! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz