piątek, 29 października 2010

biznes lunch :)

W takie dni, kiedy siedzisz w pracy od rana do wieczora najczęściej je się coś na szybko na mieście. Przyznaję, że gdy mam dużo roboty, to mój wewnętrzny smakosz nie wybrzydza, bo wtedy najważniejsze to po prostu czymś się zapchać i pracować dalej. Wczoraj na szczęście było inaczej a "szybki lunch" zmienił się w prawdziwą ucztę. Mieliśmy trochę więcej czasu, więc uznaliśmy, że "firmowe sprawy" możemy spokojnie obgadać w knajpie. Poszliśmy do Bordo. Warszawiacy na pewno znają to miejsce - lokal od lat mieści się na początku ulicy Chmielnej. My jednak poszliśmy do fili Bordo - niedaleko placu Trzech Krzyży. Jest tam lepiej z wielu względów. Przede wszystkim - mniej ludzi i więcej miejsca - nikt nie siedzi ci na głowie, nie hałasuje, nie trzeba przeciskać się między siedzeniami w drodze do toalety. Po drugie jest zdecydowanie milsza, szybsza i bardziej kompetentna obsługa. Mają też fajne i tanie zestawy lunchowe - za 19 złotych wczoraj można było zjeść: zupę serową, pastę z dynią i szarlotkę! Ja jednak zdecydowałam się na co innego i był to strzał w dziesiątkę!!!! Kurczak nadziewany szpinakiem i owinięty boczkiem. O rany! Jak to smakowało!

Cudowny smak - kurczak dzięki boczkowi soczysty i chrupiący. W środku dobrze doprawiony, cebulą, czosnkiem i śmietaną szpinak. Pomidory z czerwoną cebulą i rukolą dodawały świeżego akcentu a puree ziemniaczane łagodziło wszystkie smaki. Takie cudo w zwykłej sieciówce! Skarb!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz