niedziela, 24 października 2010

obiad u babci

Niedzielny obiad u babci to zawsze radość. Pyszne jedzenie i zapas na wynos, dzięki któremu przez tydzień nie trzeba gotować. Babcia uraczyła nas swoimi specjałami. Na początek dwie zupy - do wyboru - rosół i ogórkowa. Z domowym makaronem lub kostką z kaszy krakowskiej. Rosół mojej babci zasługuje na oddzielny post, bo jest to po prostu mistrzostwo świata. Celebrowany, gotowany przez wiele godzin, dopieszczany. W najbliższym czasie zdradzę może więcej i opublikuję pełny przepis. Ogórkowa natomiast kwaśna z obowiązkową śmietaną to jedna z moich ulubionych zup.


Na drugie feeria smaków. Kotlety z piersi indyka, zrazy wołowe nadziewane boczkiem, słoninką i ogórkiem kiszonym. Do tego pyzy ziemniaczane (również epicka historia!) z pysznym sosem. A jako dodatki: maślaki z patelni i pieczarki panierowane. Jak w najlepszej restauracji - wszystko domowe - nic kupnego!


A potem obowiązkowy deser. Makowiec (u mojej babci zawsze - nie tylko na święta) i przeróżne ciasteczka. To się nazywa udany dzień!


ps. wspomniałam o jedzeniu "na wynos" - oprócz "po troszku wszystkiego", co było na obiad dostaliśmy przepyszne pierogi z kapustą i grzybami oraz domowy pasztet! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz